Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

niedziela, 2 sierpnia 2015

Birmańska opowieść z rysą w tle (A. Muszyński, Cyklon)

Andrzej Muszyński jest już autorem dwóch, bardzo udanych publikacji. Pierwsza to „Południe” – cykl reporterskich impresji na temat tytułowej metafory. Druga to „Miedza” – znakomita, ożywcza, zapadająca w pamięć proza. „Cyklon” jest trzecią książką autora. Problematyczną. Przyczyną są nie tyle powstałe wokół publikacji kontrowersje, ale to, jakiego rodzaju i jak dużej rangi są pojawiające się zarzuty. Mam tu na myśli opublikowaną na portalu www.polska-azja.pl recenzję Michała Lubiny (http://www.polska-azja.pl/2015/06/21/m-lubina-niepowazny-cyklon-recenzja-ksiazki-andrzeja-muszynskiego/). Autor dokonuje krytycznej analizy, zwracając uwagę na liczne błędy merytoryczne oraz niezaznaczone w posłowiu zapożyczenia z cudzego tekstu. Lubina wyraźnie zaznacza, że nie ocenia literackości książki. Nie może jednak przejść obojętnie wobec ewidentnych przekłamań. Lubina jest recenzentem wiarygodnym. Jako specjalista od Birmy skupia się na faktach, a te, wyróżnione w tabelce, w wielu przypadkach mijają się z tym, co rzeczywiście miało miejsce. Wspominam o tym nie bez powodu. Czytelnik nie oczekuje, oczywiście, od reportera narracji tożsamej z historyczną. Reporter może ewentualnie zainspirować do dalszych poszukiwań lekturowych. Nie da się jednak w żaden rozsądny sposób wytłumaczyć tego, co znajduje się w „Cyklonie”, a co tak dokładnie wyliczył Lubina. Jedyne, co przychodzi na myśl, to zadziwiająca i nieprawdopodobna wręcz nonszalancja w stosunku do faktów, której Muszyński, pisząc reportaż, nie ma prawa wykazywać. Szkoda, że dyskusja na temat „Cyklonu” została zdominowana przez wspomniane merytoryczne błędy. O wiele ciekawiej byłoby, gdybyśmy rozmawiali o portrecie Birmy stworzonym przez Muszyńskiego. Że potencjalnie obraz ten mógłby być bardzo ciekawy, nie ma wątpliwości. Wystarczy wspomnieć chociażby to, co o Birmie opowiedziała Emma Larkin, lub – pozostając przy autorze – przypomnieć sobie, jak sugestywnie Muszyński opisuje świat w swoich poprzednich książkach. „Cyklon” zasługuje na uwagę. Są w książce fragmenty bardzo dobrze napisane, oddające atmosferę miejsca i czasów, koncentrujące się na specyfice trwania w tym akurat regionie świata. Są jednak i wspomniane błędy, które, jeśli czytelnik się z nimi zapozna, w dużej mierze dyskredytują publikację. Szkoda.


Andrzej Muszyński, Cyklon, Wyd. Czarne, Wołowiec 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz